Wielu rodziców uważa, że dzieci w ogóle nie należy chwalić, bo to im popsuje charakter. Bo dziecko zbyt często chwalone będzie miało nieprawdziwy obraz samego siebie. Albo nie poradzi sobie w życiu, bo będzie już zawsze tylko czekać na pochwały i nie zniesie żadnej krytyki.

Tymczasem jest odwrotnie – odpowiednie chwalenie wzmacnia, ułatwia uczenie się i poprawia jego jakość. Wśród pierwszych zadań dla szkół, jakie proponujemy w ramach programu „Szkoła z klasą”, znalazło się nawet: „Każdego można za coś pochwalić”. „Wychowawcy we współpracy z innymi nauczycielami szukają mocnych stron każdego (!) ze swoich uczniów. Starają się docenić ich wysiłki, osiągnięcia, cechy charakteru. Dostrzegają nawet pojedyncze pozytywne zachowania dzieci, które nie u wszystkich cieszą się dobrą opinią. Chodzi o przełamanie nawyku koncentrowania się na uczniowskich brakach, wadach i kłopotach”.  Podobnie myślimy, jeśli chodzi o rodziców.

Jednak pochwała pochwale nierówna. Jaką informację dajemy dziecku, gdy mówimy: „jestem dumna – narysowałaś ładniej niż Kasia” albo „brawo, dostałeś lepszą ocenę niż wszyscy chłopcy”? Uczymy porównywania się z innymi, fetyszyzujemy stopnie, zachęcamy do rywalizacji, a nawet niechcący wychowujemy do zawiści, bo przecież nie ma gwarancji, że następnym razem ładniejszy nie będzie rysunek Kasi…  Nie skupiamy się na tym, co naprawdę wykonało i osiągnęło dziecko, a nawet wręcz odwracamy od tego uwagę.

Jak chwalić, żeby zachęcić do uczenia?

Po pierwsze – warto się skupić na czymś konkretnym, co nam się szczególnie podoba, można też dopytać, jak to się udało. „Fajnie dobrałeś kolory – skąd jest ten jasny fiolet, przecież w farbkach go nie ma?”. To wymaga uważnego przyjrzenia się rysunkowi. Takie pochwały są znacznie bardziej wiarygodne.

Im bardziej konkretnie, tym lepiej: zamiast „dobra praca” powiedz, co szczególnie zwróciło twoją uwagę, np.: „obrazowo opisujesz swoje uczucia” albo: „ciekawi mnie, jak wpadłaś na to porównanie” albo: „ale ty szybko szukasz informacji w sieci” albo: „ta mapa naszej okolicy jest naprawdę przejrzysta”. I tu ważna uwaga:

szukaj choćby jednej rzeczy, która ci się podoba, zamiast skupiać się na tym, co dziecku nie wyszło.

Jedna fajna rzecz znajdzie się nawet w najgorszym wypracowaniu.

Dopiero wtedy masz szansę „przebić się” do dziecka z informacją, co twoim zdaniem warto by poprawić albo zmienić. Pedagodzy mówią nawet, że informacja zwrotna, jeśli ma pomóc się uczyć, powinna mieć formę  „kanapki” – najpierw doceń coś, co ci się podoba, potem podaj informację, co konkretnie trzeba zmienić i poprawić, a zakończ wskazówką, co jeszcze dziecko mogłoby zrobić, by w tej dziedzinie się rozwinąć – co przeczytać, co przećwiczyć, co sprawdzić w internecie.

To dotyczy zarówno nauczycieli, jak i rodziców. Brzmi jak coś skomplikowanego, ale szybko można się tego nauczyć. Zresztą taka kanapkowa formuła informacji zwrotnej działa nie tylko wobec dzieci, może być także użyteczna w kontaktach z innymi ludźmi – partnerami, współpracownikami, a nawet szefowymi.  

A jeśli dziecko namordowało się nad zadaniem z matematyki, ale uzyskało wynik inny niż w podręczniku? Doceń wysiłek dziecka – możesz opowiedzieć o własnych mękach z dzieciństwa… Zanim spróbujesz z dzieckiem odkryć błąd, powiedz np., że „liczy się wytrwałość!”.

Wzmacniaj motywację

To zresztą święta prawda – z badań prowadzonych przez Caroline Dweck wynika, że największe szanse na edukacyjny sukces mają te dzieci (i osoby dorosłe), które nie boją się błędu i gotowe są podejmować ryzyko. Ci, którzy wierzą, że nawet trudne zadania są do rozwiązania, i wiedzą, że gdy włożą w coś dostatecznie dużo czasu i myślenia, to w końcu sobie poradzą. Dlatego niekiedy ogólne pochwały w rodzaju „Tobie zawsze wszystko wychodzi” mają przeciwny skutek – dziecko może zacząć się bać trudniejszych wyzwań, bo przecież tym razem może mu nie wyjść. 

Zamiast mówić: „jestem dumny, że masz takie dobre stopnie”, lepiej powiedzieć: „widziałam, jak się postarałaś, brawo!” albo: „widzę, że cię to zainteresowało, i bardzo się z tego cieszę”. Zamiast „pięknie piszesz”, mówmy „gdy czytam twoje wypracowanie, widzę, jaki zrobiłaś postęp”.

Zamiast: „jesteś taki zdolny plastycznie, masz to po dziadku”, lepiej powiedzieć: „jesteś zdolny, ale ważniejsze, że nie odpuszczasz – to duża rzecz”.

A co zrobić, jeśli dziecko się nie stara i ciągle za mało pracuje?

Po pierwsze – to nie musi być prawda, bo niemal wszystkim rodzicom tak się wydaje…

Po drugie – jeśli syn czy córka niewiele pracuje, a i tak osiąga dobre wyniki i się intelektualnie rozwija, wypada tylko się cieszyć.

Można samemu podsuwać mu/jej nowe wyzwania, na przykład filmowe, sportowe albo kulinarne, które zachęcą dziecko do innego rodzaju wysiłku.   

Część psychologów zniechęca w ogóle do chwalenia i ganienia dzieci, twierdząc, że choć pochwały poprawiają samoocenę, to równocześnie uzależniają od zadowolenia dorosłych, czyli od zewnętrznej nagrody. W ten sposób niszczą tzw. wewnętrzną motywację, czyli przyjemność i satysfakcję z wykonywania zadania, która jest kluczowa dla uczenia się i rozwoju dziecka.

Zawsze jest za co chwalić

Wyciągamy z tego nieco inny wniosek: chwalmy tak, żeby nie zabijać motywacji wewnętrznej, ale ją wzmacniać. Jak pisaliśmy wyżej, skupiajmy uwagę na samej czynności i jej efektach, a nie na porównaniach z innymi czy samych stopniach.

Nie rezygnujmy z pochwał także dlatego, że w szkołach, w relacjach z rówieśnikami czy klubach sportowych dzieci dostają masę informacji negatywnych.

I jeszcze coś oczywistego, przynajmniej na pozór. Aby naprawdę zachęcić dziecko do czegokolwiek, pochwała powinna być autentyczna – dlatego zachęcamy rodziców i nauczycielki/li, by skupili uwagę na pracy dziecka. Dopiero wtedy odkryjemy, że kolory na rysunku są ładne, metafora, której użyło, świeża, a jego wysiłek w uczeniu się wiersza imponujący. A jeśli nie ma się czym zachwycać? Przepraszamy, ale to bzdura. Jeśli dziecko nad czymś pracowało, zawsze coś fajnego w tym jest! Choćby jedna mała rzecz, następnym razem będzie więcej.

Tylko nasze szczere pochwały i konkretne informacje zwrotne naprawdę pomogą się dziecku rozwijać i uczyć.

Tekst ukazał się w „Gazecie Wyborczej”. Jego autorką jest Alicja Pacewicz – działaczka społeczna i oświatowa, współzałożycielka Centrum Edukacji Obywatelskiej

Zależy Ci na mądrej, dobrej szkole? Zgłoś się do Szkoły z Klasą!