Z okazji Dnia Dziecka wracamy wspomnieniami do czasów dzieciństwa i naszych pierwszych lektur. Przypominamy sobie książki, które są nam bliskie do dzisiaj. Nie zawsze potrafimy opowiedzieć ich treść, wymienić imiona bohaterek i bohaterów, czy streścić fabułę, ale z łatwością wracamy do emocji, które towarzyszyły nam, kiedy je czytaliśmy. Jak Wy wspominacie swoje pierwsze dziecięce i nastoletnie lektury? Z czym Wam się one kojarzą, co z nich, albo o nich, pamiętacie? Zapraszamy do chwili refleksji.

Agnieszka Krawczak-Chmielecka wymyśliła cykl fundacyjnych podcastów o lekturach nieobowiązkowych. Przed nagraniem pierwszego odcinka zadała pytanie nam, czyli zespołowi Fundacji, o najważniejsze książki z naszego dzieciństwa. Na zbiorowym czacie zawrzało. Wiele osób podzieliło się nie tylko tytułami książek, ale przede wszystkim tym, co najsilniej utkwiło nam w pamięci, czyli emocjami, uczuciami i dziecięcymi potrzebami, które zaspokajały tamte lektury. Najczęściej kochaliśmy książki za świat, który był niedostępny, ale dawał nadzieję na dosięgnięcie go, dopuszczenie do tajemnicy. Chcieliśmy i chciałyśmy przynależeć do grupy, czuć się akceptowanymi, tak jak grono przyjaciół i sąsiadów ze szwedzkiej wioski Bullerbyn, a pierwsze miłości, dorastanie przeżywaliśmy z bohaterkami Jeżycjady Małgorzaty Musierowicz. Czasem empatyzowaliśmy z fikcyjnymi bohaterami i bohaterkami na tyle mocno, że nawet podejmowaliśmy podobne decyzje, co oni, np. przechodząc na wegetarianizm w ślad za bohaterką powieści.

Wspomnienie lektury jest nie tylko związane z jej treścią. Składają się na nie również ilustracje, niektóre na tyle pobudzające wyobraźnię, że bez nich dana książka nie byłaby już taka sama. Pamiętaliśmy również często przestrzeń i miejsce, w którym byliśmy podczas czytania. Wielokrotnie, w naszych opowieściach pojawiały się wakacje, jako okres, kiedy można było całe dni poświęcać na czytanie, chodzić do lokalnej biblioteki i pochłaniać kolejne tomy serii. Lektura to również zapachy. Zapach papieru, nowej albo wręcz przeciwnie – starej, pożółkłej książki noszącej na sobie ślady pokoleń. To również zapach domu babci, czy wilgotnego namiotu po burzy, w którym czytaliśmy schowani w śpiworze.

Pewnie zastanawiacie się, czy jako zespół osób urodzonych w różnych czasach wymienialiśmy te same tytuły? Powtarzało się zaskakująco wiele pozycji. W konkursie na najbardziej ponadczasową autorkę książek dla dzieci bezkonkurencyjnie wygrywa Astrid Lindgren. Większość z nas wychowała się również na Plastusiowym Pamiętniku Marii Kownackiej, wierszach Tuwima i Baśniach Braci Grimm. Wyraźną różnicę pokoleniową zauważyliśmy dopiero przy serii książek o Harrym Potterze. Miała ona ogromne znaczenie dla pokolenia osób urodzonych na początku lat 90., które dorastały w świecie magii i czarodziejstwa Harrego, ale dla osób urodzonych wcześniej już nie.

Czy w Waszej klasie, szkole rozmawiacie o książkach, które nie są lekturami szkolnymi? O tych, które są bliskie Waszym uczniom i uczennicom, które wzbudzają w nich najwięcej emocji, a może przez które zaspali na zajęcia, bo przecież trzeba było dokończyć rozdział?

 

Zapraszamy Was do słuchania naszych Podcastów z Klasą. Nowy odcinek w każdą środę, do końca roku szkolnego, na naszym profilu na Facebooku. Wystartowaliśmy 1 czerwca z cyklem #lekturyNIEobowiązkowe.

 


Powyższy tekst został wysłany w czerwcu 2022 roku do osób zapisanych do naszego newslettera.