Zapraszamy do przeczytania niezwykłego wspomnienia Dominiki Królikowskiej o doświadczeniu pracy zdalnej z dziećmi i młodzieżą w Specjalistycznej Placówce Wsparcia Dziennego. Artykuł jest częścią publikacji Jacy ludzie, taka szkoła. Osobiste doświadczenia z pandemii, w której znalazły się historie osób w związanych z edukacją: nauczycieli i nauczycielek, uczniów i uczennic, rodziców, trenerów i ekspertów. Mamy nadzieję, że te opowieści będą punktem wyjścia do dalszej pogłębionej refleksji o szkole, uczeniu, relacjach.

Od dziesięciu lat pracuję jako opiekun-wychowawca w Specjalistycznej Placówce Wsparcia Dziennego w Białymstoku, zwanej też świetlicą socjoterapeutyczną. Obejmuje ona opieką czterdzieścioro wychowanków w wieku od 3 do 16 lat, zamieszkujących osiedle bloków socjalnych. Dzieci pochodzą z rodzin samotnych rodziców, rodzin patchworkowych, wielodzietnych, w których pojawia się problem alkoholowy, narkomania, uzależnienie od środków psychoaktywnych. We wszystkich przypadkach dominującym problemem podopiecznych jest stygmatyzacja i wykluczenie społeczne. Są to dzieci, które nie lubią chodzić do szkoły – startują bardzo dobrze, są pilnymi uczniami, ale tylko do momentu zderzenia się z rzeczywistością szkolną, gdy inni przyczepiają im łatkę „jesteś z socjalu”. Ta stygmatyzacja szybko prowadzi do myślenia „nie uda mi się”, „po co?”, „jestem gorszy”.

Codzienne nierówności uwypukliła pandemia. Wraz z zamknięciem szkół działalność placówki została zawieszona, a wychowawców i dzieci przeniesiono w tryb pracy zdalnej. Początkowo nasza praca koncentrowała się na pomocy materialnej, m.in. dostarczaniu żywności. Wraz z przedłużającym się okresem zamknięcia zaczęłyśmy coraz wyraźniej dostrzegać, że to za mało i że główny cel naszej działalności zszedł na dalszy plan. Postanowiłyśmy to zmienić, wrócić do kontaktu z dziećmi, wprowadzić łączenia online. Napotkałyśmy bardzo duże przeszkody – brak sprzętu, internetu, ale również umiejętności obsługi urządzeń i aplikacji. Postawiłyśmy na to, co jest znane zarówno dzieciom i rodzicom – komunikator Messenger. Początkowo grupa służyła jedynie komunikacji i informacji, m.in. kiedy odebrać paczkę, o której będą wydawane posiłki. Coraz częściej pojawiały się pytania o samopoczucie, spędzanie czasu wolnego. Zaczęłyśmy wtedy proponować aktywności, zadania oraz wyzwania.

Dziś mogę powiedzieć, że prowadzimy świetlicę online dla dzieci z rodzin zagrożonych wykluczeniem społecznym. Przechodzimy na platformę wykorzystywaną w zdalnym nauczaniu. Praca wychowawców w tym zakresie to orka na ugorze. Wymaga przesyłania instrukcji krok po kroku, mnożenia screenów, przechodzenia przez ten sam etap w jednym łączeniu kilka razy, a przy kolejnym powtórzenia wszystkich kroków.

Jako wychowawcy widzimy, co ułatwia nam pracę zdalną z dziećmi oraz nad czym powinniśmy pracować po powrocie do pracy stacjonarnej.

Regularność w pracy online daje poczucie bezpieczeństwa, stałości. Zajęcia skupiają się na pasjach, które niestety nie są pielęgnowane i rozwijane przez rodziców. Zadania i aktywności bazują na mocnych stronach – zaproponowanie grupie porannej gimnastyki, rysowanie, układanie kostki Rubika.

Znane elementy oraz osoby stworzyły przestrzeń i chęć na wspólne łączenie i zobaczenie się wzajemne. Mimo że dzieciaki często mieszkają w przeludnionych mieszkaniach o niskim standardzie, a na łączeniu bywa cała rodzina, ktoś krzyczy, komentuje, jest chaos, to kamerka cały czas jest włączona, a dzieci chętnie opowiadają, co u nich. Również my pokazujemy im swój kawałek domu, dzieci „wpadające w kadr”.

Tworzymy świat, który mieliśmy w placówce, kiedy dzieliliśmy się tym, co u nas. Nie ocenialiśmy siebie, nie krytykowaliśmy, a gdy pojawiało się niestosowne zachowanie czy stwierdzenie, próbowaliśmy spokojnie i bez wstydu czy poczucia winy rozmawiać. Pokazanie swojego miejsca jest wyzwaniem, jednak poczucie braku oceny i bezpieczeństwa w grupie daje przestrzeń na bycie sobą, na którą nie ma miejsca w  szkole. Z tego powodu dzieci bardzo często albo nie łączą się na lekcje – ze względu na brak warunków domowych – albo wyłączają kamerkę zaraz po „dzień dobry”, podczas którego cała rodzina wstrzymuje oddech.

Podczas naszych spotkań sytuacje, w których kamerki są przez dzieci wyłączane, nie zdarzają się. Wszyscy chcą się nawzajem widzieć, słyszeć, chcą ze sobą rozmawiać. Są aktywni, nie ma oporu przed proponowanymi zadaniami.

Pokazuje to, jak brakuje im kontaktu nie tylko z innymi dziećmi, ale też z wychowawcami. Często to my jako jedyni pytamy co u nich, co jadły na śniadanie oraz co mają zadane – wspólnie odrabiamy lekcje. Przez chwilę wychowanek może poczuć się dzieckiem. Różnorodność form to element pracy, który pokazuje wzmożoną aktywność dzieci. Wszystkie formy muszą być maksymalnie krótkie i jak najprostsze w wykonaniu. Choć większość współczesnych dzieci, tworząc plakat, skorzystałoby z dostępnej aplikacji, dzieci placówkowe biorą kartkę i kredki. Ma to swój urok, a jednocześnie pokazuje, że wraz z powrotem do placówki musimy zająć się kwestią zaniedbania cyfrowego podopiecznych i ich rodziców. Pracę musimy skoncentrować na uczeniu podstawowych zasad obsługi komputera, choć w dzisiejszych czasach wydaje się to nieprawdopodobne, że może ona sprawiać trudności. Aplikacje ułatwiające codzienne funkcjonowanie, wspierające proces nauki to kolejny element, na który musimy położyć nacisk podczas powrotu do normalności.

Stworzenie w przestrzeni online miejsca, w którym dzieci i młodzież zagrożone wykluczeniem społecznym mogą czuć się bezpiecznie, swobodnie i „swojo” i nie bać się mówienia o swoich radościach i troskach, jest niewątpliwie sukcesem całego zespołu. Jest to jednak także źródłem refleksji, niestety bolesnej. Dzieje się tak zwłaszcza w obliczu planów organu prowadzącego placówki wsparcia dziennego, by ograniczać ich funkcjonowanie lub rezygnować z ich prowadzenia. Będzie to oznaczało  skazywanie dzieci i młodzieży z tych środowisk na dalsze nierówności i marginalizację.

 

Publikacja powstała w ramach programu Szkoła z Klasą finansowanego przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności.