KRYZYS JAKO SZANSA NA LEPSZĄ SZKOŁĘ

W trudnych czasach koronawirusa, które nie skończą się tak szybko, jak wszyscy byśmy chcieli, polska edukacja przeżywa naprawdę trudne chwile. I to nie tylko dlatego, że zamknięte są wszystkie szkoły i nikt nie wie, jak długo to jeszcze potrwa. Wychodzą bowiem na światło dzienne nasze wieloletnie zaniedbania – na przykład w dziedzinie cyfryzacji. Większość szkół nie ma sprawnie funkcjonującej platformy do edukacji online, nauczycielom brakuje narzędzi, a często także kompetencji cyfrowych, by skutecznie uczyć i komunikować się z uczniami i ze sobą.  

Brakuje nam „szkoły z klasą 2.0″, czyli sprawdzonych form zdalnej pracy, własnych dobrych doświadczeń i dobrych nauczycielskich oraz uczniowskich nawyków w korzystaniu z nowych technologii. Wszyscy próbujemy nadrobić te braki, pracując często po kilkanaście godzin dziennie, trzeba jednak zadać sobie pytanie – dlaczego uczymy się tego dopiero teraz? O ileż lepsza jest sytuacja tych placówek, gdzie od kilku, czasem nawet kilkunastu lat nauczyciele i dyrektorzy, czasem mocno wspierani przez organy prowadzące i rodziców, wprowadzali rozwiązania dla całej szkoły lub w inny sposób odważnie eksperymentowali z edukacją online… 

I skoro teraz tak błyskawicznie uczymy się zdalnie uczyć, tak chętnie korzystamy z cudzych pomysłów i pomocy, tak sprawnie organizujemy się w grupy wsparcia na wszystkich możliwych mediach społecznościowych, to może warto zadać sobie pytanie: jaką lekcję na przyszłość możemy wyciągnąć z tego doświadczenia? Czy naprawdę chcemy, żeby wszystko było tak, jak przedtem? Jak chcemy po tym wszystkim zmienimy sposób pracy naszej szkoły czy zespołu przedmiotowego? Co warto zmodyfikować w całym systemie, żeby był bliżej wyzwań, z którymi się będą mierzyć młodzi ludzie i cały świat? Może uda się zmienić filozofię i rozmiar podstawy programowej? Co zmienimy w swoim podejściu do komunikacji z innymi nauczycielami i współpracy między uczniami? Może pomogą w tym narzędzia, z których teraz tak obficie korzystamy? Przekaz główny też na pewno się zmieni, bo teraz, jak nigdy wcześniej widać, jakie znaczenie ma samoregulacja i wewnętrzna motywacja dziecka i jak ważna jest nie tyle kontrola, co wsparcie. 

Jest też nadzieja, że praca nauczycieli zostanie dowartościowana, bo wszyscy widzą teraz, że bez nich życie staje się trudne do zniesienia. Centrum Edukacji Obywatelskiej dało temu wyraz w krótkim filmiku.

Bo każdy kryzys, nawet ten wywołany koronawirusem, to szansa na coś nowego i lepszego. Jak z niej skorzystamy, okaże się już wkrótce. 

ZDALNE NAUCZANIE TO NIE SAMO ZADAWANIE

Koronawirus wydobywa na światło dzienne także inne słabe strony polskiej szkoły. Mieliśmy od lat problem z nadmiarem zadań domowych i brakiem komunikacji w tej sprawie, pisali o tym nauczyciele, choćby na blogu Zadaję z sensem, alarmowali rodzice, zajmowali się tym Rzecznik Praw Dziecka i Rzecznik Praw Obywatelskich. W grudniu ubiegłego roku z inicjatywy kilku organizacji edukacyjnych, w tym Fundacji Szkoła z Klasą opracowaliśmy razem z Biurem RPO krótki poradnik #zadaNIEdomowe, w którym zachęcaliśmy szkoły, by opracowały własny system zadawania prac domowych – koniecznie w konsultacji z uczniami i ich rodzicami.

Tak pisze o tym Małgorzata Rusiłowicz, nauczycielka w małej szkole podstawowej w Podlaskiem:

Od 12 marca codziennie tworząc materiały do zdalnego nauczania myślę o tym wszystkim, co się dzieje wokół. Siedzę od rana do wieczora i zastanawiam się nad tym, co wymyślić dzieciakom, żeby ich nie zarzucić bezsensowną pracą. Po rozporządzeniu ministerstwa polska szkoła oszalała! Znajomi dzwonią do mnie, z prośbą o pomoc w odrabianiu lekcji z języka polskiego. Nic z tego nie rozumiem. Co chcą udowodnić nauczyciele wysyłając po kilkanaście ćwiczeń w tygodniu? Czemu to ma służyć? Czy, gdy zajęcia odbywały się w szkole też tyle zadawali? Od groma jasnego, mamy przecież pandemię! Świat stanął! Słusznie zauważył Janusz Korczak, że „Wszystko, co osiągnięte tresurą, naciskiem jest nietrwałe, niepewne, zawodne.” W każdym domu obecny jest lęk przed zachorowaniem, w niektórych rodzinach są chorzy. Dzieci nie mogą spotykać się ze sobą. Bardzo przeżywają nową dla nich i ich najbliższych sytuację. A my co robimy? – zamiast je wesprzeć – dobijamy. A dzieci oprócz ćwiczeń i zadań potrzebują zwykłej rozmowy o tym, jak się czują, co robią, czego się boją, co robi ich ukochane zwierzątko. Chcą być po prostu wysłuchane…. i być z nami. Stąd moja prośba: DRODZY NAUCZYCIELE/NAUCZYCIELKI NIE DAJMY SIĘ ZWARIOWAĆ I PAMIĘTAJMY, ŻE DZIECKO NIE JEST MASZYNĄ A CZŁOWIEKIEM, KTÓRY CZUJE, WSPÓŁODCZUWA. „Im […] większa troska o własny spokój i wygodę, tym więcej zakazów i nakazów, dyktowanych pozorną troską o dobro dziecka.” (Janusz Korczak). Nie troszczmy się o naszych najmłodszych pozornie…

Teraz jeszcze lepiej niż przed epidemią widać, jak dzieci i młodzi ludzie zarzucani są nadmiarem zadań, których nie są w stanie odrobić i które wcale nie zachęcają do nauki. Tym razem, jeszcze bardziej niż w normalnych czasach, naocznymi świadkami i ofiarami tego nadmiaru są też rodzice, których tysiące prosi teraz nauczycieli, by tyle nie zadawali, bo ich dzieci właściwie cały czas coś mają „nieodrobione” i nie są w stanie ze wszystkim zdążyć. Czy naprawdę nie można by lepiej wykorzystać tego czasu, pokazując ciekawe filmy robione przez pasjonatów nauki czy podróży, portale edukacyjne i wirtualne muzea, robiąc online projekty indywidualne i zespołowe na ważne tematy (np. o wirusach, systemie odpornościowym albo o epidemiach i kryzysach gospodarczych w przeszłości). Czyli – ucząc rzeczy, które mogą teraz młodych ludzi bardziej zainteresować, niż nieśmiertelne „iły, lessy, czarnoziemy” czy „cechy krajobrazu przemysłowego Nadrenii-Górnej Westfalii”. 

UCZNIOWIE POTRZEBUJĄ KONTAKTU I WSPARCIA

Tak, podstawa programowa nadal istnieje, ale już przed epidemią była nie do zrealizowania, a teraz na pewno nie powinna nikomu przesłaniać widoku na świat. Zachowajmy zdrowy rozsądek, zwłaszcza, że znaczną część materiału, który chcieliśmy przerobić, trzeba będzie w większości szkół powtórzyć. Oczywiście nawet zajęcia lekcyjne na jakiś abstrakcyjny i odklejony od rzeczywistości temat nikomu nie zaszkodzą – czasem mogą nawet pomóc dziecku zająć się czymś innym, oderwać od smutnego widoku pustej ulicy za oknem oraz natrętnych myśli, o tym, co się jeszcze może zdarzyć. Ale lekcja, nie tylko wychowawcza jest też okazją, żeby zapytać uczniów: „co u was słychać?”, „jak nastrój?”, „w czym można ci pomóc?”.

Są nauczyciele, którzy zadają takie pytania bardzo często, nawet codziennie, są też tacy, którzy rozmawiają o tym tylko ze swoją klasą wychowawczą. Każda wersja jest dobra, jeśli w efekcie uczniowie poczują, że ktoś się o nich na serio troszczy i że w razie potrzeby mogą do niego pójść. Nauczyciele na ogół wiedzą, że teraz chodzi nie tylko o „zdalne nauczanie” i stosują różne formy kontaktu, na przykład maile, jak w tej szkole średniej:

Wysyłamy maile o charakterze, nazwijmy to „wspierającym” do uczniów, rodziców/nauczycieli mniej więcej co drugi/trzeci dzień – dostajemy mnóstwo pozytywnego odzewu. Dodatkowo uczniowie mają z nami również bezpośredni kontakt. To nie jest tylko „zdalne nauczanie”, przede wszystkim rozmawiamy o tym co się u nich dzieje, jakie mają problemy, z czym się mierzą (w liceum pewnie trochę łatwiej to robić niż w szkole podstawowej. Są bardzo otwarci i także dzięki tej wiedzy możemy kolejne dni i tygodnie na bieżąco usprawniać, jeśli chodzi o organizację pracy.

(Karolina Wej, Gdańskie Liceum Autonomiczne)

To samo dotyczy paru innych „filarów” edukacji – sprawdzania i oceniania uczniów,  nakręcania rywalizacji, no i wzajemnego straszenia się, że na egzaminach prawda o tym, jak uczymy i jak uczą się nasi uczniowie wreszcie wyjdzie na jaw. Oczywiście dodatkowo trudną sytuację potęguje fakt, że nadal nie wiadomo, co będzie z tegorocznymi egzaminami ósmoklasisty i maturami. Nie wiemy też, dlaczego proces decyzyjny w tej sprawie trwa tak długo, zwłaszcza po niezbyt udanych egzaminach próbnych. To dwa roczniki młodych ludzi – i kilka roczników ich rodziców oraz dziadków narażonych na dodatkowy stres. Przynajmniej w tym dramatycznym roku można by uznać, że w konfrontacji z pandemią fetysz egzaminów musi ulec. I świat się nie zawali, w każdym razie nie od tego, że nie będzie egzaminów dla ósmych klas.

Dlatego szczególnie cenne są wszystkie te głosy i te działania nauczycieli i dyrektorów, a także rodziców i samych uczniów, które przypominają nam, co teraz jest naprawdę ważne. Że chodzi o życie, zdrowie, bezpieczeństwo, samodyscyplinę, solidarność, o dobre nastawienie do samych siebie i wszystkich ludzi wokół. Wszyscy niby to wiemy, ale dobrze jest pamiętać o tym cały czas, także prowadząc zdalne zajęcia z uczniami. 

Kilkanaście dni temu w swoim przemówieniu Angela Merkel mówiła:

Nie należy panikować, ale nikt nie powinien ani przez chwilę uważać, że się nie liczy. Nikt nie jest zbędny. Każdy ma znaczenie, a potrzebujemy teraz wspólnego wysiłku. To właśnie uświadamia nam epidemia – jacy jesteśmy bezbronni, jak bardzo musimy polegać na troskliwym zachowaniu innych oraz że poprzez wspólne działanie możemy chronić się nawzajem i zapewniać sobie nawzajem wsparcie i otuchę.

Zdalna edukacja w dobrym kontakcie z uczniami także może i powinna dawać wsparcie i otuchę

DOBRY MIKS ZADAŃ I OTUCHY

Jak już pisaliśmy w poprzednim odcinku Porozmawiajmy o koronawirusie najważniejsza jest systematyczna i częsta komunikacja – jasne informacje o tym, co się dzieje, co jest do zrobienia i w jakim terminie, a także kiedy spotkają się z nauczycielem online. Uczniowie i uczennice powinni wiedzieć, na kiedy i w jakiej formie mają odesłać swoje prace lub informacje o tym, nad czym pracują, jakiej pomocy potrzebują, na kiedy pracę ukończą i do kiedy mają uwzględnić ew. informacje zwrotne od nauczyciela. Dobrą praktyką jest wysyłanie uczniom informacji na kilka dni do przodu – najlepiej na tydzień z góry, tak by mogli zaplanować swoją pracę z różnych przedmiotów i sensownie rozłożyć ją w czasie. 

Z pewnością wielu nauczycieli tak robi, poniżej post zamieszczony na Fb przez Małgorzatę Rusiłowicz, który dobrze to ilustruje. Równocześnie pokazuje, jak można łączyć konkretne propozycje i polecenia z psychologicznym wsparciem dla uczennic i uczniów. Taki miks zadaniowości i wsparcia to najlepszy dziś przekaz dla dzieci, młodych ludzi oraz ich rodziców.  

Do swoich uczniów/uczennic wysyłam razem z materiałami do zdalnego nauczania, krótką informację. Zamieszczam ją poniżej – może ktoś z niej skorzysta:

    1. Wysyłam Ci lekcje na cały kolejny tydzień.
    2. Dwa razy w tygodniu w poniedziałek i w środę o godzinie 12.00 spotykamy się na lekcjach on line (na żywo- na Skype). Jeżeli z jakiegoś powodu nie możesz wziąć w nich udziału- nie denerwuj się :). Lekcje na żywo mają Ci pomóc w zrozumieniu treści, które Ci wysyłam. Są dobrowolne :).
    3. Przy każdym temacie podałam Ci termin realizacji lekcji. Jest to tylko propozycja. Możesz przerobić lekcję w tym dniu lub w innym terminie, który Ci pasuje.
    4. Ważne, żebyś robiła/robił lekcje po kolei, bo inaczej możesz pogubić się w materiale.
    5. Jeżeli któreś z ćwiczeń on line nie zadziała lub nie będziesz mógł/mogła go sprawdzić nic się nie stanie. Zostaw je a w czasie lekcji na żywo powiedz mi o trudnościach. Wspólnie rozwiążemy problem :).
    6. Kiedy poczujesz się zmęczony/zmęczona lub coś rozproszy Twoją uwagę – zrób sobie przerwę. Język polski nie ucieknie – wrócisz do lekcji, kiedy uznasz, że masz już siły i energię, żeby to zrobić.
    7. Zawsze możesz mnie o wszystko zapytać i liczyć na moją pomoc. Razem wszystko nam się uda :).

DYREKTORZY JAKO ŹRÓDŁO OTUCHY DLA UCZNIÓW, RODZICÓW… I NAUCZYCIELI

Wszystkie drogi komunikacji są dobre – szkolna platforma, dziennik elektroniczny, strona czy facebook szkoły, maile, a nawet SMS-y. Może ktoś kiedyś napisze pracę naukową o listach dyrektorów i nauczycieli w czasach koronawirusa, a wy sami z rozrzewnieniem będziecie do nich wracać. Jeśli chcecie się nimi podzielić z innymi – wyślijcie je do nas. Oto fragment listu, który na początku koronakryzysu napisała do swoich nauczycieli dyrektorka jednej z gdańskich szkół, Monika Biblis:

Kochani, mam nadzieję, że się trzymacie i że się dobrze macie:-) dbajcie o siebie, Wy również!!! Wszystkim nam życzę zdrowia i spokoju.

Wiemy, że pracujecie zdalnie z uczniami i bardzo, bardzo za to dziękujemy. Pamiętajcie, żeby – jak we wszystkim – zachować rozsądek. Sytuacja jest trudna dla wszystkich, wszyscy to przeżywają i nie wszyscy się szybko do tego wyjątkowego stanu dostosowują. (…)  Każda praca którą zlecamy powinna być przemyślana. Wierzę, że takie im zlecacie. Pamiętajcie, że niezwykle delikatną sprawą jest ocenianie. W obecnych warunkach ocenie mogą podlegać jedynie wyselekcjonowane zadania! Przede wszystkim pamiętajmy wszyscy, że zdalne nauczanie to nie tylko zadawanie i egzekwowanie.

Myślę, że, tak jak i my, dzieciaki mocno przeżywają obecny światowy kryzys. Martwią się o egzaminy, o rekrutację, o swoją przyszłość. Potrzebują naszego wsparcia, także  takiego ludzkiego.Jeszcze raz proszę opiekunów profilowych, aby dbali i te pozanaukowe relacje z uczniami. 

Wszystkiego dobrego Wszystkim!  

WDZIĘCZNI LUDZIE LISTY PISZĄ…

I jeszcze jedno – w wielu miejscach płyną wyrazy uznania dla dyrekcji i nauczycieli. To też jest ważne, więc dziękujmy sobie nawzajem, może ten zwyczaj zostanie nam na przyszłość. Oto post jednej z mam na Fb Violetty Krzyżanowskiej, dyrektorki szkoły z warszawskiego Ursynowa:

U nas wczoraj była wywiadówka, a raczej spotkanie Wychowawcy z Rodzicami, aby porozmawiać jak wszyscy się odnajdujemy w nowej sytuacji. Było wiele podziękowań dla Pani Doroty i Pań Dyrektorek, że tak to u nas idzie sprawnie ❤️ 

I na koniec prawdziwy rarytas: wzruszający filmik nakręcony przez uczennice i uczniów z podstawówki na Targówku, którego główny przekaz to: „Wszystkich bardzo kochamy i tęsknimy”. Zobaczcie sami, oni naprawdę chcą wrócić do szkoły!